Księżyc – ochroniarz Ziemi
Jak Księżyc chroni Ziemię?
Fot. NASA/Bill Ingalls

Księżyc – ochroniarz Ziemi

Choć nasz satelita jest jednym z najlepiej zbadanych ciał niebieskich we wszechświecie, naukowcy dopiero niedawno odkryli, jak bardzo ważny jest dla Błękitnej Planety. Zapewnia Ziemi kompleksową ochronę – bez niego nie istniałoby życie w obecnym kształcie!

 

Wyobraźmy sobie, że dzień trwa zaledwie osiem godzin. Na równiku powierzchnia kontynentów i oceanów jest skuta grubym pancerzem lodu, który na biegunach dla odmiany stopniał. Niewyobrażalny scenariusz? W żadnym wypadku! Właśnie tak wyglądałaby Ziemia bez swego naturalnego satelity. Gdyby Księżyc zniknął, musielibyśmy pożegnać się z romantycznymi nocami przy pełni, opartą na miesiącach rachubą czasu, a także... życiem, jakie znamy. Już nic nie byłoby takie samo.

Oderwany kawałek Ziemi

Nasz satelita to dziecko przypadku. Naukowcy ustalili, że powstał mniej więcej 4,6 miliarda lat temu w wyniku kolizji Ziemi z protoplanetą wielkości Marsa, Theą. Prędkość przy zderzeniu wyniosła około 40 000 km/h – mogło to oznaczać koniec Ziemi. – Na szczęście zamiast tego „kawałek” skały oderwał się od jeszcze miękkiej powierzchni naszej planety i cudem zdecydował o powstaniu na niej życia – wyjaśnia profesor Peter Ward z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w ­Seattle. Obecny, korzystny dla roślin, zwierząt i ludzi klimat nie uformowałby się, gdyby nie Księżyc. Jego siła przyciągania stabilizuje nachylenie osi obrotu Ziemi, zapewniając w ten sposób co sześć miesięcy większe nasłonecznienie półkuli północnej bądź południowej.

Jeśli satelita nagle by zniknął, Błękitnej Planecie zabrakłoby tej stabilizującej przeciwwagi – wpadłaby w korkociąg i co kilka milionów lat zmieniała nachylenie od 0 do 85 stopni.

Nie byłoby już pór roku, a jedynie odrębne strefy klimatyczne, w których panowałoby piekielne gorąco albo trzaskający mróz. Szacuje się, że wymarłoby ponad 85% ssaków oraz niemal 70% gatunków roślin.

 

Brak pływów, brak życia?

Siłę przyciągania Srebrnego Globu najłatwiej zaobserwować na podstawie ruchów ziemskich mas wodnych. Spowodowany przez satelitę cykl przypływów i odpływów od zawsze wyznaczał rytm życia na naszej planecie – bo według jednej z teorii tak naprawdę je stworzył. To właśnie wskutek wystąpienia silnych pływów, wywołanych przez znajdujący się wówczas znacznie bliżej Księżyc, miliardy lat temu brzegi mórz zaczęły regularnie wysychać, zmieniając się w biologiczne inkubatory. Około pół miliarda lat po pojawieniu się na niebie naszego naturalnego satelity w oceanach z pojedynczych organicznych molekuł stopniowo wykształciły się pierwsze formy życia. Owe komórki nosiły w sobie kwas nukleinowy (dziedziczną substancję genetyczną) i potrafiły się rozmnażać. Dziś pływy wprawdzie nie powodują już powstawania nowych organizmów, ale zapewniają stałą wymianę substancji odżywczych, bez której utrzymanie różnorodności gatunkowej w ziemskiej hydrosferze byłoby zagrożone. 

 

Dzień w osiem godzin

Zanim powstał Księżyc, doba na naszej planecie była trzy razy krótsza. Poprzez swoją masę wynoszącą 73,48 tryliona ton (około 1,23% masy ­Ziemi) satelita zadziałał niczym kosmiczny hamulec ograniczający rotację, dzięki czemu dziś żyjemy w 24-godzinnym rytmie. Ten wpływ nadal się utrzymuje i wciąż spowalnia Błękitny Glob o 16 mikrosekund rocznie.

Gdyby Księżyc nagle przestał pełnić swą rolę, Ziemia kręciłaby się wokół własnej osi – podobnie jak w momencie swoich ­narodzin – trzykrotnie szybciej niż obecnie. 

W wyniku przyspieszonej rotacji planety masy powietrza w atmosferze zachowywałyby się zupełnie inaczej – orkany wiejące z prędkością 300 do 500 km/h siałyby spustoszenie na wszystkich kontynentach, mocno utrudniając nam przetrwanie.

 

Kosmiczny ochroniarz

Z tego, jak wielki wpływ ma Srebrny Glob na życie na Ziemi, doskonale zdaje sobie sprawę także profesor Peter Ward. – Księżyc jest ochroniarzem Błękitnej Planety – mówi. Dlaczego? Ponad 16% powierzchni naszego naturalnego satelity pokrywają kratery, dostrzegalne gołym okiem w bezchmurną noc jako cienie. Są to efekty kolizji z kosmicznymi odłamkami skalnymi, które – gdyby nie Księżyc – uderzałyby w Ziemię. Stale odwrócona od nas ciemna strona Srebrnego Globu cała jest usiana takimi śladami uderzeń asteroid. Ponieważ satelita nie ma własnej atmosfery, kosmiczne pociski trafiają w niego z prędkością sięgającą 216 000 km/h.  

Dotychczas naukowcy odkryli na powierzchni Księżyca 5430 kraterów utworzonych przez odłamki skalne tak duże, że gdyby zderzyły się z Ziemią, dokonałyby katastrofalnych zniszczeń. Przykład? Basen Biegun Południowy – Aitken. Ten położony na niewidocznej stronie naszego naturalnego satelity krater uderzeniowy jest jednym z największych obiektów tego typu w całym Układzie Słonecznym: ma 2500 kilometrów średnicy i 13 kilometrów głębokości. Trzeba przyznać – te liczby robią wrażenie...

Sielanka nie będzie jednak trwać wiecznie. W wyniku działania pływów Ziemia uległa drobnej deformacji, co powoduje, że nasz satelita jest delikatnie przyspieszany w ruchu po swojej orbicie. W efekcie zwiększa się jej rozmiar – a Księżyc powoli oddala się od Błękitnej Planety. Mimo to ludzkość nie musi szukać sposobu na to, jak przetrwać bez swego wiernego towarzysza. Zanim Srebrny Glob opuści nas na dobre, minie jeszcze kilka miliardów lat – a wtedy coraz gorętsze Słońce i tak zniszczy wszelkie życie.

 

Tekst ukazał się w magazynie Świat Wiedzy Kosmos nr 3/2017
Więcej na swiatwiedzy.pl

Czytaj również