Polak w kosmosie! Droga Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego do gwiazd
Sławosz Uznański-Wiśniewski - polski astronauta
Fot. Axiom Space

Polak w kosmosie! Droga Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego do gwiazd

Sławosz Uznański-Wiśniewski wreszcie wyruszył na Międzynarodową Stację Kosmiczną! Tym samym został trzecim (jeśli poza Mirosławem Hermaszewskim liczyć również Pana Twardowskiego) Polakiem, który opuścił Ziemię. Jak wyglądała jego droga do gwiazd?

 

Byliśmy czwartym krajem w kosmosie. Jako dziecko wychowane w latach 80. mogłem jedynie marzyć o tym, że kiedyś sam zostanę astronautą. Właśnie spełnia się moje dziecięce marzenie – mówił Sławosz Uznański-Wiśniewski podczas konferencji prasowej poprzedzającej misję Axiom 4. Na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) zabrał ze sobą polską flagę (tę samą, którą Hermaszewski miał na swoim skafandrze w 1978 roku), kilka zdjęć rodziny i ulubionych miejsc na Ziemi, mrożone „na sucho” pierogi z kapustą i grzybami oraz... ważące 4,5 grama złote serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy z numerem 1.

Urodzony pod szczęśliwą gwiazdą

Jak sam często podkreśla, kosmos był mu bliski od urodzenia. Dosłownie. Przyszedł na świat w rodzinie Mai Marquardt-Uznańskiej i Piotra Uznańskiego 12 kwietnia 1984 roku – w 23. rocznicę pionierskiego lotu Jurija Gagarina.

 

W każde urodziny moja mama życzyła mi wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kosmonauty – wspomina.

Już w dzieciństwie uwielbiał też projektować rozmaite urządzenia, które nazywał „ustrojstwami”.

Jednak rola drugiego w historii polskiego astronauty bynajmniej nie spadła mu (nomen omen) z nieba. To efekt ciężkiej pracy. Równo­legle z ukończeniem w 2008 roku studiów na politechnice w rodzinnej Łodzi zdobył tytuł magistra na francuskim Université de Nantes oraz – jeszcze w tym samym roku! – dyplom inżyniera École Polytechnique de l’Université de Nantes. Trzy lata później z wyróżnieniem obronił rozprawę doktorską na Université d’Aix-Marseille. Jego praca dotyczyła projektowania technologii kosmicznych. To wtedy los ostatecznie „związał” go z eksploracją przestrzeni poza­ziemskiej. 

Zależało mi, żeby ­bezpośrednio budować systemy dla przemysłu ­kos­micznego. Pracowałem w największej europejskiej firmie projektującej układy scalone. To te małe chipy, które mamy wszyscy w telefonach komórkowych, komputerach, a ja chciałem tworzyć takie, które będą latały poza Ziemię – opowiada. Jeszcze w trakcie studiów doktoranckich podjął pracę w STMicroelectronics we Francji.

Jako inżynier ds. efektów promieniowania skupiał się na techno­logiach cyfrowych CMOS do zastosowań kosmicznych, a w 2011 roku dołączył do Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych (CERN) w Genewie. Do jego obowiązków należało tam m.in. prowadzenie testów komponentów i systemów elektronicznych, aby zakwalifikować je do użytku na orbicie oraz w akceleratorach cząstek. W 2013 roku został członkiem zespołu tworzącego odporny na promieniowanie i – przede wszystkim – niezawodny system sterowania dystrybucją mocy Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC). Nadzorował też pracę tej największej maszyny na świecie. 

W międzyczasie opublikował przeszło 50 artykułów naukowych, a także napisał książkę na temat efektów promieniowania w układach elektronicznych. Ponadto prowadził wykłady w międzynarodowych szkołach inżynierskich, organizował warsztaty m.in. dla CERN i NASA, a w wolnych chwilach recenzował projekty satelitów (np. dla fińskiego ICEYE) oraz prace związane z polskimi misjami kosmicznymi (PW-SAT2, HyperSat czy EagleEye). Cóż, nie od dziś wiadomo, że droga do gwiazd wymaga wielu wyrzeczeń...

 

Jeden z 22,5 tysiąca

W listopadzie 2022 roku zrobił milowy krok w stronę spełnienia swych dziecięcych marzeń – ogłoszono go rezerwowym astronautą Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Nie było łatwo. Do procesu selekcji kandydatów przystąpiło 22,5 tysiąca osób. Po półtora roku wytypowano 17 z nich – w tym Sławosza. – Przygotowywałem się od etapu do etapu, natomiast nigdy nie wiedziałem, dokąd zajdę – opowiadał na antenie TVN24 o całej procedurze. – Później zostałem wybrany astronautą w korpusie rezerwowym i nie wiedziałem, czy będę miał okazję polecieć.

Kosmos nie jest tylko dla ­największych. Jest dla każdego

 

Oficjalna wiadomość, że jako drugi Polak w historii jednak wyruszy w kosmos, gruchnęła 8 sierpnia 2023 roku. Miesiąc później rozpoczął szkolenie do udziału w misji. – Na razie podczas przygotowań nie miałem większych problemów. Pewnie dlatego, że część inżynierska – jak działają różne systemy stacji, rakietowe czy kapsuły – to poniekąd moja specjalizacja – mówił we wrześniu. – Przechodziłem już testy medyczne, kompetencyjne. Wracam powoli do szkoły, bo przede mną matematyka, biologia, fizyka.

Zapewnił przy tym, że szkolenie bynajmniej nie wygląda tak jak w amerykańskich filmach, choć istnieją pewne podobieństwa, np. wyczerpujące treningi fizyczne, spacery „kosmiczne” w basenie z pełnym wyposażeniem (skafandrem, sprzętem do napraw i eksperymentów) czy lot paraboliczny specjalnym samolotem, symulujący stan nieważkości. Jednak przesiadywanie na zajęciach, czytanie stosów książek oraz opanowywanie ogromu wiedzy teoretycznej są zdecydowanie „niefilmowe”. 

Ale największą trudnością jest... czekanie. Pierwotnie start misji Axiom 4 planowano na jesień 2024 roku, lecz termin został przesunięty. Pod koniec kwietnia przekazano oficjalną informację, że rakieta ­Falcon 9 firmy ­SpaceX z Polakiem na pokładzie wyruszy z centrum lotów kosmicznych na Florydzie 29 maja. Potem misję jeszcze kilkukrotnie przesuwano. W końcu 25 maja rakieta wystartowała!

Wraz z Uznańskim-Wiśniewskim poleciała dowódczyni misji, Amerykanka Peggy Whitson (łącznie zdążyła już spędzić w kosmosie aż 675 dni), doświadczony pilot z Indii Shubhanshu Shukla oraz – drugi obok Polaka specjalista misji – Węgier Tibor Kapu.

 

Mówcie mi Slav

Jeśli myślicie, że jest nerdem, to nie wiecie o nim nawet połowy – żartowała o doktorze Uznańskim-Wiśniewskim w trakcie prezentacji załogi Axiom 4 Peggy Whitson. Koledzy z zespołu mówią na niego Slav, ponieważ wymówienie imienia Sławosz sprawiało im trudności.

Jak sam przyznaje, są dla niego jak rodzina, choć również w faktycznym życiu rodzinnym polskiego astronauty sporo się dzieje. Drugiego stycznia tego roku wziął – jak określiła to prezydentka Łodzi Hanna Zdanowska, która poprowadziła ceremonię – „kosmicznie piękny ślub” z posłanką Aleksandrą Wiśniewską. Już trzy dni później musiał jednak opuścić żonę i wrócić do Stanów Zjednoczonych, by rozpocząć intensywne treningi przed misją.

Prywatnie Sławosz Uznański-Wiśniewski uprawia żeglarstwo (jak przyznaje, gdyby nie był naukowcem i astronautą, zostałby żeglarzem) oraz wspinaczkę wysoko­górską. – Zdarzało mi się jechać do biura już z nartami w bagażniku i czekałem tylko na dobre warunki śniegowe, żeby móc wziąć pół dnia wolnego i przejść się po górach, wejść na jakiś szczyt – wspomina pobyt w CERN w Genewie.

Jego ulubioną piosenką jest Danger Zone Kenny’ego ­Logginsa i woli Gwiezdne wojny od Star Treka. Lubi też – co chyba oczywiste – podróże. 

A misja Axiom 4 jest dla niego (naprawdę daleką) podróżą nie tylko naukową, ale również... turystyczną. – Jeśli znajdę pół godzinki wolnego, to chyba zajrzę na ISS do Cupoli – okna na Ziemię, by pooglądać, jak nasza planeta wygląda z kosmosu. Mam nadzieję zobaczyć Polskę i może zrobić jakieś zdjęcie – zapowiadał.

Będziemy mu machać!

Więcej na swiatwiedzy.pl

Czytaj również